niedziela, 23 lutego 2014

Koszula Punk Rave z koronkowymi rękawami - recenzja

Ostatnimi czasy intensywnie szukam kierunku ubioru, w którym mogłabym podążać. Z dnia na dzień podobają mi się coraz to inne ciuchy, zahaczające o coraz to inne style. Jest jednak jeden czynnik, który je łączy: kobiecość i elegancja. Idealnie wpisuje się więc w to moja dzisiejsza notka, w której zrecenzuję koszulę 

Punk Rave Y-230


Z tego co wiem, koszula byłą kiedyś dostępna na Restyle, ale ja odkupiłam ją od Szczurci i od tego czasu bardzo dobrze mi służy. Zestawiam ją z ołówkową mini spódniczką, co tworzy zestaw na co dzień, który chyba najbardziej mi pasuje. Taka stylizacja została już uwieczniona i opublikowana na blogu, możecie znaleźć ją tu: 17 crimes.



Koszula wykonana jest w 97% z bawełny oraz w 3% spandexu. Na razie nie zauważyłam w niej żadnych, nawet najmniejszych ubytków i jestem bardzo zadowolona. Jest często użytkowana, ale nie traci koloru w przeciwieństwie do innej koszuli tej firmy (recenzja TU). Część rzeczy Punk Rave nie powala jakością, ale ta koszula jest wykonana naprawdę solidnie.

Koszula, przez swoje koronkowe rękawy, jest elegancka, lecz krój pozwala nosić ją na co dzień. Poza tym jest bardzo ciekawie wykończona. Warto zwrócić uwagę na stójkę, która daje nam alternatywę co do sposobu noszenia koszuli. 


Jak na Punk Rave przystało, koszulę można dopasować do ciała poprzez wiązanie gorsetowe z tyłu (jest to cienka, błyszcząca wstążka, idealnie uzupełniająca koszulę). W tym modelu tył jest urozmaicony też koronką. 


Jedynym elementem, który budzi moje zastrzeżenia, są guziczki. Po takim czasie użytkowania czuję, że są bardzo delikatne i mogą się niedługo oderwać. Poza tym, nie mam do czego się przyczepić.




Podsumowując opis, jestem bardzo zadowolona z koszuli. Jest świetnie wykonana jakościowo oraz wspaniale się prezentuje. Cieszę się, że jest w moim posiadaniu.

Firma: Punk Rave
Rozmiar: S
Ocena: 5/5
Czy kupiłabym ponownie? Tak.


poniedziałek, 10 lutego 2014

Z wizytą w Malinowym Lesie

Jakiś czas temu trafiliśmy z Faustem do knajpki, która bardzo przypadła nam do gustu. Stwierdziliśmy, że koniecznie musimy tam wracać ponownie, w tym chociaż raz z aparatem, by zrobić przynajmniej niewielką ilość zdjęć. Mieliśmy poczekać na śnieg, no ale... wyszło jak wyszło ;)

Przedstawiamy Państwu... 
Malinowy Las! :)


Zastanawiałam się, czy w ogóle pisać notkę na ten temat, no ale... świat nie kręci się tylko wokół gorsetów i recenzji ;) Ciekawe i klimatyczne miejsca to także część naszego życia, więc chciałabym Wam je pokazać. Dzisiaj mało treści, a więcej zdjęć!


Malinowy Las znajduje się w Nowej Wsi.
Profil na fejsbuku możecie zobaczyć tu: KLIK

Biało-różowa kolorystyka restauracji, naprawdę ciekawy wystrój i uroczy klimat. Do tego kilka interesujących detali... A! No i oczywiście jeszcze smaczne jedzenie :3 To chyba idealne i wystarczające podsumowanie. 



Restauracja inaczej prezentuje się za dnia, a inaczej w nocy, jednak naprawdę warto ją odwiedzić, nie zważając na porę. To jedno z moich ulubionych, wyjątkowych miejsc :)




Co prawda nasza wizyta odbyła się wieczorem i nie mogłam skorzystać z dziennego światła, by uchwycić restaurację, ale mam nadzieję, że chociaż trochę udało mi się oddać jej wnętrze. 
A teraz to, co tygryski lubią najbardziej... czyli trochę prywaty!




Pozdrawiamy serdecznie! 

P.S Dzisiaj było krótko, a już niedługo.. kilka następnych recenzji oraz nowy, większy projekt, w który staram się zaangażować parę bardzo miłych dziewczyn... Mam nadzieję, że będzie się działo :)