Ostatnimi dniami narodził się w mojej głowie pomysł opisania stylu gotyckiego i tego, co jest z nim związane. W jednej notce oczywiście nie da się ująć nawet małej części całości, jednak da się zrobić wprowadzenie do tematu i ukazać, w jaki sposób ja to wszystko widzę i jak to dla mnie wygląda. Będzie więc subiektywnie. Będzie w skrócie. Wiele rzeczy pominę, lecz Być może pojawi się więcej notek z tego cyklu.
Tytułem wstępu jednak:
Nie jestem satanistka.
Nie jem kotów.
Tytułem wstępu jednak:
Nie jestem satanistka.
Nie jem kotów.
Wyrażanie swojego zainteresowania stylem gotyckim poprzez dobór ciuchów jest jedna z ciekawszych form alternatywnego ubioru i od lat ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ci drudzy zarzucają pierwszym nawiązywanie do okultyzmu, zbyt wielka wulgarnosć strojów (kojarzona z praktykami BDSM), czy ubieranie jakby się było w wiecznej żałobie ( domysły, że takie dziewczyny są wiecznie smutne). Zegnajcie realia, Witajcie stereotypy! Oczywiście postrzeganie np. wulgarności stroju zależy od jednostki - nie twierdzę, że jest to złe. Po prostu co za dużo to nie zdrowo :)
Tak naprawdę gotyk ma swoje rożne oblicza. Nadmiar latexu, zbyt krótkie spódniczki, połączenie zdjęć na cmentarzu z cudownymi, głębokimi tekstami o cierpieniu i umieraniu... Nie. Mówimy stanowcze stop. Biała twarz, czarna szminka i więcej kredki do oczu niż powierzchni powieki? Też nie tędy droga! I z tego miejsca uprzejmie proszę o niekojarzenie tego z druga strona medalu...
Eleganckim gotykiem!
Elegancki gotyk to dalej gotyk. Przekłada się więc to na umiłowanie czerni w niecodziennym wydaniu. Różnica jest jednak znacząca - moim zdaniem ten gotyk jest bardziej estetyczny i to on powinien być jednoznacznie kojarzony z pojęciem 'styl gotycki'. W szafie kobiet tak ubierających się znajdują się więc spódniczki, ładne ażurowe rajstopy, koronki, eleganckie koszule (często z żabotami), występują też dodatki tiulu. Całościowo stylizacje mogą sprawiać wrażenie pogrzebowych i tym na pewno odróżniają się od codziennych, wizytowych. Bardzo fajnym elementem tego stylu są gorsety (te ładne i solidne) - na ich temat mozecie poczytac TU.
No i jak to mówią...
Diabeł tkwi w szczegółach!
A dokładniej - w dodatkach. Z pozoru najprostsza stylizacja może stać się ciekawsza i bardziej klimatyczna, jeśli postawimy na niecodzienne dodatki. W wypadku stylu gotyckiego są to często czarne koraliki, kolie lub eleganckie bransoletki.
Dobrze jest tez rozróżnić zestawy wyjściowe od ubioru codziennego. Rzadko się zdarza, by któraś z panien "śmigała" na codzień w sukni do ziemi, koszuli z szerokimi rękawami, czy maksymalnie zasznurowanym gorsecie. Takie coś jest zarezerwowane na wyjścia. Na codzień również występuje preferencja czerni, lecz jest to podane w mniej spektakularnym wydaniu.
Podsumowując:
Styl gotycki nie jest stylem łatwym. Uważam, ze trzeba się z nim trochę obyć, 'opatrzeć' stylizacje i cały, cały czas szukać. Łatwo jest przekroczyć granice dobrego smaku, a zaczynając z nim przygodę należy mieć na uwadze, ze skompletowanie garderoby jest procesem czasochłonnym i po prostu drogim. Dodatkowo nie wszystko do siebie pasuje, nie wszystko razem wyglada ładnie. Nie mozna starac sie być mrocznym za wszelka cenę - nie o to tu chodzi ;)
Wszystkim życzę powodzenia!
-----
A nowy szablon, który możecie podziwiać na blogu to zasługa Asi, która wyrysowała wszystko według mojego pomysłu - link do jej twórczości: TU.
Stroną praktyczną, wkomponowaniem projektu i przewróceniem bloga do góry nogami zajął się Faust - jego twórczość: TU.
Z tego miejsca bardzo, bardzo dziękuję :)
-----
a zbiór obrazków w tym poście to zakątki dysku.