niedziela, 8 grudnia 2013

Torebka skrzypce - recenzja

Już jakiś czas szukałam torebki, która nie będzie tak pojemna jak ta, którą noszę do szkoły:  
Miała być jednak na tyle pojemna, by zmieścić średniej wielkości książkę oraz podstawowe potrzebne rzeczy (portfel, telefon). Zależało mi również na tym, by podchodziła pod styl gothic lolita. Padło na sławny już model "Skrzypce" firmy Amo.


Torebka wykonana jest w całości ze skóry ekologicznej. Jest bardzo sztywna, co posiada swoje plusy i minusy. Bez problemu zachowuje kształt i pionową pozycję, jednak możemy zapomnieć o tym, że zyskamy trochę więcej miejsca, upychając i wyginając materiał w różny sposób - jest to po prostu niemożliwe.


Jak na razie torebka sprawuje się bez zarzutów - nie tylko wygląda solidnie, lecz jest również porządnie wykonana. Stanowczy plus za stosunek ceny do jakości. Jak dotąd nie powstały żadne obtarcia, torebka też w żaden sposób nie zniekształciła się. Dalej wygląda jak w dniu, w którym do mnie dotarła.


Torebka oprócz uchwytów posiada również dopinany pasek, dzięki czemu możemy nosić ją z powodzeniem na ramieniu. Zapinana jest na zamek. Z tyłu znajduje się dodatkowa kieszonka.


Zbliżenie na przód, obrazujące jakość wykonania:


Jeśli chodzi o środek torebki to, tak jak mówiłam, jej pojemność jest ściśle określona przez sztywny materiał. Torebka posiada dodatkowo w środku kieszonkę na zamek oraz kieszonkę na telefon (według mnie bardzo przydatną, gdyż ciągłe szukanie i wyciąganie małych przedmiotów jest uciążliwe).



Podsumowując, z zakupu jestem bardzo zadowolona. Jeśli chodzi o porównanie z innymi torebkami w klimacie, cena tej jest niska. Na uwagę zasługuje bardzo dobre wykonanie i wygoda noszenia - możemy korzystać z uchwytów lub dopinanego paska.


Firma: Amo
Wymiary: wysokość bez uchwytów: 30 cm
 szerokość: 30 cm
grubość: 7 cm
Gdzie kupione: amo-torby.pl
Ocena: 5/5

A już niedługo pojawi się nowa stylizacja, zdjęcia z przecudownego miejsca, odkrytego w tym roku podczas przejażdżki z Faustem oraz kolejne recenzje (również rzeczy, które zamówiłam sobie w związku z Mikołajkami :) 
Zapraszam, bo pojawiać będzie się coraz więcej!

niedziela, 17 listopada 2013

Living Dead Souls Trousers: Recenzja spodni w kratkę + z wiązaniami

Był taki czas, kiedy uwielbiałam chodzić w spodniach i za nic nie wyobrażałam sobie kupowania spódnic. Zbiegło się to z intensywnymi początkami "alternatywnej" przygody, która trwa do dzisiaj. Rezultatem poszukiwań okazały się 2 pary spodni Living Dead Souls


Poświęcam im uwagę akurat teraz, bo czas najwyższy się z nimi rozstać, robiąc miejsce... spódnicom :) 

1. Rurki w kratkę RED TARTAN
Chorowałam na ten model bardzo dlugo i w końcu udało mi się trafić jednocześnie na dostępny rozmiar (M) i obecne fundusze. Ta para została zakupiona na rockmetalshop.pl.


Do tego modelu nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń. Spodnie pomimo sporego eksploatowania zachowały swój kolor i nie uległy zniszczeniom. Nie przetarły się. Jedyne co się pojawiło to kilka wystających nitek. 


Spodnie służyły mi zarówno na co dzień, jak i na licznych koncertach. 
Są wytrzymałe i bardzo wygodne.

Dodatkowo, na kieszonkach z tyłu mają wszyte zamki:





Podsumowanie:
Firma: Living Dead Souls
Rozmiar: M
Gdzie kupione: rockmetalshop.pl
Ocena: 5/5


2. CZARNE SPODNIE Z WIĄZANIAMI NA PRZODZIE

Nad kupnem tej pary zastanawiałam się dłużej - rozważałam ich inną wersję - z wiązaniami po bokach. Finalnie jednak zdecydowałam się na ten model, odpowiadał mi bardziej wizualnie.


Tak naprawdę nie ma co się nad nimi rozwodzić - również są solidnie wykonane i bardzo dobrze mi służyły. Materiałowo są grubsze od czerwonych - a co za tym idzie, cieplejsze. 

Zakupiłam je na gothicdollshop.com. Musiałam wziąć rozmiar L (była to ostatnia para), ale wymiarowo odpowiadają standardowym M-kom.





Podsumowanie:
Firma: Living Dead Souls
Rozmiar: L
Gdzie kupione: gothicdollshop.com
Ocena: 5/5

edit: Obydwie pary już się sprzedały :)

niedziela, 3 listopada 2013

17 Crimes

Chcąc urozmaicić bloga, tak jak obiecałam, pojawiać się będą różne różności, wliczając w to stylizacje (zarówno codzienne, jak i te bardziej "wyjściowe"). A co tam, inspirujmy się wszyscy. Może nie będą szczególnie odkrywcze - obiecać mogę tylko tyle, że będzie to moje widzenie gotyku. Będę się starać nie zanudzać i pokazać siebie.

Korzystając z w miarę ciepłych dni, postanowiłam uwiecznić zestaw codzienny, który ostatnio najbardziej mi odpowiada.


Podstawę zestawu stanowi koszula Punk Rave (niedługo ją zrecenzuję). Mam słabość do eleganckich bluzek i cierpię na ich stanowczy niedosyt. Ten model odkupiłam od Szczurci (KLIK) i jestem z niego bardzo zadowolona.


Jak widać, wyskakuje ze mnie uśpiona elegancja - po latach chodzenia w spodniach, przeskakuję na spódniczki i rajstopy, w których się zakochałam. 


O dziwo, można mnie spotkać w obcasach - ta para to model Lasockiego.

Mała torebka to z kolei już wysłużona część zestawu, ale dalej spisuje się świetnie i pomimo niewielkich gabarytów, jest nieprawdopodobnie pakowna :)


Jeśli chodzi o dodatki - w tej stylizacji całkowicie z nich zrezygnowałam. Uważam, że koszula sama w sobie jest wystarczająco elegancka jak na zestaw codzienny. Dodatkowo wykorzystałam moje ulubione pasiaste rajstopy (niestety nie mam do nich szczęścia - to już 3 para). Tę konkretną zakupiłam w H&M - nie polecam.



  Może kiedyś wpadnie w moje ręce jakiś ładny pierścionek i go tutaj wpasuję. Na razie jednak, z racji mojego biżuteryjnego deficytu, zostawiam to na później :)

Jeśli chodzi o zmianę koloru włosów, jest to rezultat chodzącej za mną potrzeby zmiany oraz tak przeogromnej chęci sprawdzenia tego koloru :D Ale wrócę do czerwieni niedługo. 

Podsumowując:

Koszula: Punk Rave
Spódniczka: Second Hand
Rajstopy: H&M
buty: Lasocki
torebka: pojęcia zielonego nie mam :)

W razie jakichkolwiek pytań lub opinii, zachęcam do zostawiania komentarzy pod postem lub kontaktowania się mailowo (adres w dziale "Kontakt")


:)

niedziela, 20 października 2013

Legginsy z wiązeniem i koronką: PUNK RAVE VS ich podróbka z Allegro - Recenzja i porównanie

Dobry wieczór,
dzień dobry.

Ostatnimi czasy bardzo, ale to bardzo zapragnęłam legginsów, które w swojej ofercie posiada Punk Rave. Model jak dla mnie idealnie nadający się do stylizacji codziennych, a przy tym wcale, ale to wcale nie zwyczajny. 


Wtedy pojawił się dylemat: czy warto zaopatrzyć się w oryginalne legginsy, czy może skusić się na 2 razy tańszą podróbkę z Allegro?


Mówię z Allegro, nie z Chin, wszak obydwa egzemplarze właśnie stamtąd pochodzą.

Zaczęła się legginsowa przygoda! 

Najpierw zamówiłam na Restyle parę oryginalną, z pięknie podpiętą meteczką Punk Rave


Byłam gotowa zapłacić te szalone pieniądze za jakość, ładniejsze wykonanie i prześliczne tłoczenia. 
Zaraz, zaraz...

Legginsy wcale nie przypominają tych ze strony producenta.


Pierwsze co mnie uderzyło to tragiczna jakość materiału.Gdy wyjęłam legginsy z paczki, poczułam się po prostu zawiedziona. Materiał przypominał zwykłą ceratę, masówkę produkowaną przez Chińczyków i sprzedawaną na ebayu za kilka dolarów. Na pewno nie jest to warte 130 zł. 



Po ubraniu byłam jeszcze bardziej sfrustrowana - legginsy okropnie marszczą się z tyłu. Materiał nie leży jak powinien i wciąż nie przypomina tego, co sobie wymarzyłam. Dodatkowo okropnie opina się na pupie, eksponując jedynie linię majtek (ale tego już Wam oszczędzę :D)


Z boku prezentuje się to tak:



Dość całości, pora na detale
Koronka, wiązanie... to akurat atut tego ezgemplarza.


No i oczywiście tłoc... oh, wait.
JAKIE TŁOCZENIA?


Żeby je zauważyć, trzeba stanąć w świetle i mocno, ale to mocno się przyjrzeć
Szkoda, bo właśnie to je miało odróżnić od tych zwykłych. 

PODSUMOWANIE 1:
+ładne detale (wiązanie, koronka)
-niewidoczne tłoczenia
- nieładne marszczenia
-słaba jakość materiału
-wysoka cena

No trudno, legginsy zwróciłam, a w zamian zamówiłam te 

Z ALLEGRO.

Czas oczekiwania był co prawda długi ze względu na wysyłkę z Chin i wynosił ok 30 dni, ale było warto. Już przy otworzeniu paczki zwróciłam uwagę na to, że materiał jest grubszy i wydaje się bardziej solidny.


Tak jak mówiłam, są 2x tańsze od oryginalnych. Wizualnie są jednak bardzo zbliżone i pomimo kilku niedociągnięć widocznych dopiero po gruntowniejszych oględzinach, pierwsze starcie wypada na plus.


Ta para o wiele ładniej leży i nie marszczy się tak z tyłu. 


Jeśli chodzi z kolei o detale, są oczywiście mnie starannie wykonane, ale nie zakłócają odbioru całości.


Zastrzeżenia mam jedynie do sznurka - o wiele ładniej prezentowałaby się tutaj elegancka tasiemka. Można jednak go bez problemu wymienić i myślę, że pokuszę się w przyszłości o tą drobną modyfikację.

Aha! I jeszcze kryształki po bokach sznurowania - przypominają, że to jednak chińszczyzna ;)
Poradziłam sobie z nimi jednak szybciutko za pomocą markera.


PODSUMOWANIE 2:
+zdecydowanie niższa cena
+grubszy i ładniej prezentujący się materiał
+detale niezakłócające odbioru całości
-drobne niedociągnięcia produkcyjne
-nieładny sznurek (wiązanie)


PODSUMOWANIE CAŁOŚCI:

Jako iż miałam do czynienia z obydwoma tworami, uważam, że nie warto szarpać się na oryginał. Jak dla mnie, ładniejsza koronka występująca w I wersji, nie jest warta 70 dodatkowo wydanych złotych. Punk Rave bardzo mnie zawiodło i nie żałuję, że zdecydowałam się zamówić wersję z allegro. Ma o wiele lepszy stosunek ceny do jakości.





niedziela, 29 września 2013

Styl gotycki dla zielonych - ubiór. Swobodne rozważania.


Ostatnimi dniami narodził się w mojej głowie pomysł opisania stylu gotyckiego i tego, co jest z nim związane. W jednej notce oczywiście nie da się ująć nawet małej części całości, jednak da się zrobić wprowadzenie do tematu i ukazać, w jaki sposób ja to wszystko widzę i jak to dla mnie wygląda. Będzie więc subiektywnie. Będzie w skrócie. Wiele rzeczy pominę, lecz  Być może pojawi się więcej notek z tego cyklu.
Tytułem wstępu jednak:
Nie jestem satanistka.
Nie jem kotów.


Wyrażanie swojego zainteresowania stylem gotyckim poprzez dobór ciuchów jest jedna z ciekawszych form alternatywnego ubioru i od lat ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ci drudzy zarzucają pierwszym nawiązywanie do okultyzmu, zbyt wielka wulgarnosć strojów (kojarzona z praktykami BDSM), czy ubieranie jakby się było w wiecznej żałobie ( domysły, że takie dziewczyny są wiecznie smutne). Zegnajcie realia, Witajcie stereotypy! Oczywiście postrzeganie np. wulgarności stroju zależy od jednostki - nie twierdzę, że jest to złe. Po prostu co za dużo to nie zdrowo :)

Tak naprawdę gotyk ma swoje rożne oblicza. Nadmiar latexu, zbyt krótkie spódniczki, połączenie zdjęć na cmentarzu z cudownymi, głębokimi tekstami o cierpieniu i umieraniu... Nie. Mówimy stanowcze stop. Biała twarz, czarna szminka i więcej kredki do oczu niż powierzchni powieki? Też nie tędy droga! I z tego miejsca uprzejmie proszę o niekojarzenie tego z druga strona medalu...

Eleganckim gotykiem!

Elegancki gotyk to dalej gotyk. Przekłada się więc to na umiłowanie czerni w niecodziennym wydaniu. Różnica jest jednak znacząca - moim zdaniem ten gotyk jest bardziej estetyczny i to on powinien być jednoznacznie kojarzony z pojęciem 'styl gotycki'. W szafie kobiet tak ubierających się znajdują się więc spódniczki, ładne ażurowe rajstopy, koronki, eleganckie koszule (często z żabotami), występują też dodatki tiulu. Całościowo stylizacje mogą sprawiać wrażenie pogrzebowych i tym na pewno odróżniają się od codziennych, wizytowych. Bardzo fajnym elementem tego stylu są gorsety (te ładne i solidne) - na ich temat mozecie poczytac TU.


No i jak to mówią...

Diabeł tkwi w szczegółach!
A dokładniej - w dodatkach. Z pozoru najprostsza stylizacja może stać się ciekawsza i bardziej klimatyczna, jeśli postawimy na niecodzienne dodatki. W wypadku stylu gotyckiego są to często czarne koraliki, kolie lub eleganckie bransoletki.




Dobrze jest tez rozróżnić zestawy wyjściowe od ubioru codziennego. Rzadko się zdarza, by któraś z panien "śmigała" na codzień w sukni do ziemi, koszuli z szerokimi rękawami, czy maksymalnie zasznurowanym gorsecie. Takie coś jest zarezerwowane na wyjścia. Na codzień również występuje preferencja czerni, lecz jest to podane w mniej spektakularnym wydaniu.


Podsumowując:
Styl gotycki nie jest stylem łatwym. Uważam, ze trzeba się z nim trochę obyć, 'opatrzeć' stylizacje i cały, cały czas szukać. Łatwo jest przekroczyć granice dobrego smaku, a zaczynając z nim przygodę należy mieć na uwadze, ze skompletowanie garderoby jest procesem czasochłonnym i po prostu drogim. Dodatkowo nie wszystko do siebie pasuje, nie wszystko razem wyglada ładnie. Nie mozna starac sie być mrocznym za wszelka cenę - nie o to tu chodzi ;)
Wszystkim życzę powodzenia!


-----

A nowy szablon, który możecie podziwiać na blogu to zasługa Asi, która wyrysowała wszystko według mojego pomysłu - link do jej twórczości: TU.
Stroną praktyczną, wkomponowaniem projektu i przewróceniem bloga do góry nogami zajął się Faust - jego twórczość: TU.
Z tego miejsca bardzo, bardzo dziękuję :)

-----

a zbiór obrazków w tym poście to zakątki dysku. 

niedziela, 15 września 2013

Żakardowy gorset underbust PAPERCATS - recenzja

 Dzień dobry.
Dzisiaj się zajmę gorsetem. Moim pierwszym.
Jako iż był już jakiś czas eksploatowany, mogę się wypowiedziec o nim w miarę obiektywnie.
A mowa o słynnym żakardowym underbuscie od PaperCats.

Gorset prezentuje się o tak:


Jak już wspomniałam, jest to mój pierwszy gorset, więc na początek wybrałam rozmiar XS.
Nie pozwala uzyskać powalającej redukcji w talii, ale i tak jest to bardzo zadowalający mnie efekt. Gorset idealnie nadał się do przyzwyczajenia mojego ciała do sznurowania. 


Gorsetowi nie mam właściwie nic do zarzucenia. Jest wygodny, nie sprawia problemu przechodzenie w nim kilku dobrych godzin. Sprawdzał się zarówno na meetach, jak i koncertach.
Jest to gorset na stalowych, spiralnych fiszbinach, co zapewnia odpowiedni efekt przy wysokim komforcie noszenia.


O ile z daleka wzór tkaniny może być średnio widoczny, o tyle z bliska prezentuje się naprawdę wspaniale:


Nie muszę chyba wspominać o tym, że jest naprawdę solidnie wykonany - nie odkształca się;
przez ten czas nie działo się z nim też nic dziwnego :D 
Jest to jego ogromny plus: stosunek ceny do jakości.
Bardzo dobrze mi służy.


Jest to wersja gorsetu z beżową podszewką - przedmiotem licznych sporów. 
Mi osobiście ona zupełnie nie przeszkadza - jest przecież niewidoczna.


Gorset posiada poza tym czarny panel kryjący. Nie jest on jednak tak sztywny jak w najnowszym matowym underze, więc ciężko go ułożyć i wyprostować.  


Jeśli chodzi o wymiary tego cudeńska to prezentują się następująco:
długość: 27 cm
natomiast szerokość busku to jakieś 2.5 cm :)


Ogólnie rzecz biorąc, gorset bardzo dobrze mi sluży. Jest doskonałym dodatkiem do mniej skomplikowanych stylizacji ze względu na ciekawy wzór tkaniny. Nie mam mu nic do zarzucenia zarówno pod względem wizualnym, jak i jakościowym. Mogę go wszystkim szczerze polecić :)

PODSUMOWUJĄC:
Firma: PaperCats
Gdzie kupiony: www.papercats.pl
Rozmiar: XS (22")
Ocena: 5/5
Czy kupilabym ponownie? TAK.


---