Uwielbiam świętować urodziny. Uwielbiam tę całą otoczkę, uwielbiam życzenia i prezenty. W tym roku miałam jednak zamiar po prostu sobie odpocząć. Zdecydowaliśmy się z Faustem na wycieczkę do Żywca - znajduje się tam piękny park zamkowy, należący niegdyś do Habsburgów. Mieliśmy szczęście i pogoda bardzo nam dopisała, umożliwiając spędzenie w Żywcu praktycznie całego dnia.
Park jest przepiękny i idealnie nadaje się na długie spacery. Nawet jeśli nie przepadacie za tego rodzaju formą aktywności, powinno Wam się spodobać. Jeziorka, mostki, długie ścieżki... W promieniach słońca to wszystko prezentuje się naprawdę fantastycznie.
Powierzchnia parku jest rozległa (ok. 26 ha) i pełna różnych, ciekawych, niecodziennych form. Wpływa to na atrakcyjność tego miejsca, sprawiając, że chce się je zobaczyć i pochłonąć w całości, zachowując jak najwięcej.
A ja... za każdym razem, kiedy wybieram się na dłuższą wycieczkę i planuję założyć gorset, waham się między tym, czy ścisnąć się mocniej, maksymalnie uwydatniając talię, czy też postawić na delikatniejsze wcięcie (zwłaszcza wtedy, gdy w planach jest obiad). Jestem fanką nawet karykaturalnie zaznaczonej talii, więc opcję nr 2 wybieram zdecydowanie rzadziej. W rezultacie nawet teraz, oglądając zdjęcia myślę, że mogłam ścisnąć się stanowczo mocniej :)
Jeśli znudzi Wam się spacerowanie, możecie usiąść na jednej z licznych ławek (jest ich naprawdę sporo i raczej nie uświadczycie ścisku). Dlaczego o nich wspominam? Dlatego, że jedną z atrakcji jest rzeźba księżnej Alicji Habsburg, obok której możecie usiąść właśnie na marmurowej ławeczce. Postać jest naturalnej wielkości. W dłoniach Alicja trzyma chustkę z herbem rodziny.
Miejscem, do którego warto zaglądnąć, decydując się na wypad do Żywca, jest muzeum na terenie parku, gdzie można podziwiać zarówno stałe, jak i czasowe wystawy. Jedną z nich jest wystawa
"Konfessaty Czyli Sądy, Wyroki i Tortury w Żywcu".
Prezentowane są tam autentyczne narzędzia tortur, które wykorzystywano kiedyś do wymierzania kar w Żywcu. Mimo niewielkich rozmiarów, wystawa z pewnością jest warta zobaczenia.
Tak jak mówiłam, park z pewnością jest miejscem, które warto odwiedzić, chociażby w formie weekendowego relaksu. Niezwykle miłe miejsce, do którego z pewnością powrócę.
A jeśli ktoś jeszcze nie trafił na opisy rzeczy z tego postu (gorsetu oraz torebki) to odsyłam do wcześniejszych postów:
P.S A oczekując na jedzenie wyglądam tak:
Piękne zdjęcia- idealne otoczenie i zachwycająca Ty, zazdroszczę figury bardzo!
OdpowiedzUsuńDziękuje, dziękuje, rumienie się bardzo! :3
UsuńFajnie wyglądasz. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWspaniały pomysł na wycieczkę, zdjęcia oczarowały mnie tak bardzo, że na pewno się tam wybiorę. Podziwiam za chodzenie w gorsecie cały dzień - mnie po kilku godzinach zaczyna robić się niewygodnie :)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo! :) dlatego właśnie wybieram luźniejsze sznurowanie :)
UsuńŁadny klasyczny zestaw :)
OdpowiedzUsuńOstatnio najlepiej się w takich czuję :)
UsuńO, widzę, że czerwień powoli wraca do łask ;)
OdpowiedzUsuńTak! Tylko chce to zrobić w miarę powoli, bo mam włosy w strasznej kondycji i mogłyby nie wytrzymać radykalnego przejścia :(
UsuńPiękny park i super pomysł na strój, ostatnio lubuję się w takich, hmmm, mrocznych a nieprzesadzonych :) P.S: gorset i torebka to jedno, natomiast ja chciałam zapytać, co to za spódnica ^^
OdpowiedzUsuńZdjęcia niestety nie oddają jego cudownego uroku! Dziękuję, ja też ostatnio nie mam ochoty na jakieś wielce wymyślne i przesadzone kreacje. Tym bardziej, że idzie lato :) Spódnica to jakaś kompletnie nieznana marka, łup lumpeksowy ;D
Usuń